Recenzja – Huawei FreeArc

Huawei FreeArc

Na testy trafiły do mnie ostatnio nowe słuchawki sportowe od Huawei. Nie są to jednak kolejne dokanałówki, ale model o otwartej konstrukcji z zaczepami na ucho. Jak to sprawdza się w rzeczywistości i czy mogę potwierdzić, że to idealny wybór dla aktywnych? Przekonacie się o tym poniżej.

Na samym wstępie muszę przyznać, że jakoś optymistycznie do tych słuchawek podchodziłem, zwłaszcza po doświadczeniach z modelem FreeClip. Cieszę się, że produkt trafił do mnie, dzięki czemu mogłem sprawdzić FreeArc w boju – czyli podczas biegania – i na własnych uszach przekonać się, czy jest to produkt godny polecenia.

Jest kilka zmiennych, o których będę musiał wspomnieć.

  1. Wykonanie
  2. Moje wrażenia

1. Wykonanie

Słuchawki zostały zaprojektowane typowo pod kątem aktywności. Mamy tutaj konstrukcję z optymalnym kątem podparcia 140 stopni, co ma zapewniać stabilność. Wykonanie jest bardzo porządne — słuchawki są lekkie (ok. 9g każda) i pokryte przyjemnym silikonem, co zmniejsza nacisk na skórę.

Co bardzo ważne dla osób uprawiających sport, słuchawki posiadają normę IP57, co oznacza odporność na wodę i kurz. Nie musimy się więc martwić o deszcz, czy po prostu pot podczas intensywnego treningu.

Etui ładujące jest kompaktowe i solidne. Według producenta słuchawki powinny wytrzymać do 8 godzin na jednym ładowaniu, a wraz z etui ten czas wydłuża się do 28 godzin. Jak to wygląda w rzeczywistości? Muszę Wam powiedzieć, że bardzo dobrze. Długo wytrzymują na baterii i rzadko musiałem sięgać po ładowarkę. A jeśli już zajdzie taka potrzeba, to 10 minut ładowania daje nam kolejne 3 godziny słuchania. A samo etui wytrzymało nie tylko wrzucanie do plecaka, ale także i do torby czy nawet jak wypadły kilka razy mi z kieszeni.

Huawei FreeArc

2. Moje wrażenia

Huawei FreeArc

Jakie są moje wrażenia dotyczące tych słuchawek? Muszę Wam powiedzieć, że sportowe słuchawki od Huawei bardzo dobrze się u mnie sprawdziły.

Zacznijmy od tego, jak leżą. W przeciwieństwie do modelu FreeClip, które podczas biegania potrafił się przemieszczać (głównie mówię o moich uszach), FreeArc super się trzymają. Konstrukcja z trzema punktami styku robi robotę i nie ma mowy o poprawianiu ich co chwilę podczas joggingu. Jeśli więc zastanawiacie się nad wyborem: FreeClipy polecam zdecydowanie bardziej do pracy w domu czy biurze, natomiast FreeArc to król sportu.

Przechodząc do jakości dźwięku — jest dobrze. Dzięki przetwornikowi 17 x 12 mm i algorytmom wzmocnienia basu, muzykę słychać wyraźnie i dynamicznie. Trzeba jednak pamiętać, że jest to konstrukcja otwarta. Oznacza to, że nie będziemy mogli całkowicie odizolować się od otoczenia. Ma to swoje plusy — słyszymy nadjeżdżające auta czy rowerzystów, co zwiększa bezpieczeństwo.

Jest jednak pewien mankament, który przydałoby się wyeliminować. Jedyny minus jest taki, że jak puścimy muzykę za głośno, to każdy obok będzie ją słyszał. Otwarta konstrukcja sprawia, że dźwięk „wycieka” na zewnątrz, więc w cichym autobusie czy bibliotece możecie przeszkadzać innym.

Warto też wspomnieć o rozmowach — technologia redukcji szumów i dwa mikrofony zapewniają dobrą jakość połączeń, nawet na zewnątrz. Moi rozmówcy mogą to potwierdzić.

Huawei FreeArc

Podsumowując

Patrząc na to, co oferują te słuchawki, cena w okolicach 350 zł nie jest zbyt wysoka. Otrzymujemy sprzęt, który świetnie trzyma się ucha, jest odporny na warunki atmosferyczne i oferuje solidny czas pracy na baterii (raz w tygodniu ładowałem słuchawki).

Jeżeli szukacie słuchawek typowo do biegania i na siłownię, gdzie stabilność jest kluczowa, to Huawei FreeArc będą strzałem w dziesiątkę. Do pracy biurowej wciąż jednak wybieram FreeClipy.

Huawei FreeArc

Co sądzisz o tych słuchawkach?