Na testy trafiły do mnie ostatnio najnowsze słuchawki od Nothing, dokładnie model Ear (3). Jak tylko o nich usłyszałem, byłem niezwykle zaciekawiony. Szczerze mówiąc, myślałem, że w świecie słuchawek TWS nie można wymyślić już nic ciekawego, a producenci ścigają się tylko na cyferki.
A jednak marce Nothing się to udało. Czy innowacyjne podejście do rozmów i charakterystyczny design idą w parze z jakością dźwięku? Przekonacie się o tym poniżej.
- Wykonanie
- Moje wrażenia
1. Wykonanie
Nothing przyzwyczaił nas już do swojego unikalnego stylu i Ear (3) nie są wyjątkiem. Słuchawki kontynuują filozofię transparentnego designu, który wygląda niesamowicie nowocześnie. Producent zastosował tu proces nanowtryskiwania (nano injection moulding), aby połączyć bazę z recyklingowanego aluminium z przezroczystą pokrywą, dzięki czemu etui jest gładkie w dotyku, ale i wytrzymałe – mogę to potwierdzić, bo u mnie wytrzymały nie tylko wrzucanie ich do plecaka i torby, ale nawet upadki z wyciągania etui z kieszeni.
Same słuchawki „schudły” i są teraz jeszcze lżejsze – ważą zaledwie 5,2 g każda. Ergonomia została dopracowana na podstawie niezliczonych skanów uszu, a system wentylacji redukuje ciśnienie, co w połączeniu z „poduszkowymi” silikonowymi końcówkami sprawia, że można w nich słuchać muzyki przez cały dzień bez uczucia dyskomfortu. Co ważne, zarówno słuchawki, jak i etui posiadają certyfikat odporności na kurz i wodę IP54, więc lekki deszcz czy pot na siłowni nie są im straszne.
Ciekawostką technologiczną jest nowa, niestandardowa antena. Ma tylko 0,35 mm grubości, a mimo to zapewnia według producenta 15% więcej mocy i jest o 20% bardziej czuła niż wcześniejsze rozwiązania, co przekłada się na stabilniejszy sygnał.

2. Moje wrażenia

Jakie są moje wrażenia z użytkowania Nothing Ear (3)? Muszę powiedzieć, że jestem bardzo pozytywnie zaskoczony, szczególnie możliwościami baterii oraz inteligentnymi funkcjami.
Zacznijmy od czasu pracy, bo tutaj Nothing „podkręciło” parametry. Ogniwa o pojemności 55 mAh w każdej słuchawce pozwalają na aż 10 godzin słuchania muzyki (bez ANC), a z etui (500 mAh) ten czas wydłuża się do imponujących 38 godzin. Przy włączonym ANC wyniki to odpowiednio 5,5 godziny oraz 22 godziny łącznie z etui. Jeśli zabraknie energii, szybkie ładowanie ratuje sytuację – zaledwie 10 minut ładowania daje 10 godzin odtwarzania (korzystając z etui). Mamy też wsparcie dla ładowania bezprzewodowego. Więc raz w tygodniu będziemy musieli ładować słuchawki, albo nawet i na dwa tygodnie – w zależności od tego ile korzystamy ze słuchawek.
Jeśli chodzi o jakość dźwięku, jest ona na naprawdę wysokim poziomie. Słuchawki wyposażono w 12-milimetrowe przetworniki dynamiczne z membraną wykonaną z PMI i TPU. Dźwięk jest bogaty, a dzięki obsłudze kodeka LDAC oraz certyfikatowi Hi-Res Audio Wireless, możemy cieszyć się bezprzewodowym dźwiękiem w wysokiej rozdzielczości. Aplikacja Nothing X oferuje teraz zaawansowany 8-pasmowy korektor (EQ), który pozwala precyzyjnie dostroić brzmienie lub pobrać profile innych użytkowników.
Największą innowacją jest jednak Super Mic i funkcje inteligentne. Mikrofon Super Mic umieszczony jest wewnątrz etui. Podczas testów, gdy byłem w głośnym tłumie lub na wietrze, wystarczyło użyć przycisku na obudowie, by aktywować ten tryb i mówić bezpośrednio do etui – jakość rozmów w trudnych warunkach jest świetna. Co więcej, Nothing stawia na AI – funkcja „Essential Space” pozwala nagrywać notatki głosowe przez Super Mic, które są automatycznie transkrybowane, by żadna chwila inspiracji nie uciekła. Jest też integracja z ChatGPT – możemy rozmawiać z asystentem AI bezpośrednio przez słuchawki. Pamiętaj jednak trzeba, żeby te funkcje działały, trzeba mieć telefon Nothing.
W kwestii wyciszenia, adaptacyjne ANC (Active Noise Cancellation) radzi sobie z hałasem do 45 dB w szerokim paśmie 5000 Hz. W połączeniu z 6 mikrofonami i jednostką VPU (Voice Pickup Unit), która izoluje nasz głos, zarówno słuchanie muzyki, jak i standardowe rozmowy telefoniczne są czyste i wyraźne. Nawet w komunikacji miejskiej.
Całość dopełnia nowoczesny Bluetooth 5.4 oraz funkcja Dual Connection, pozwalająca na jednoczesne podłączenie dwóch urządzeń.

Podsumowując
Słuchawki Nothing Ear (3) kosztują około 800 zł. Nie jest to mało, ale w zamian otrzymujemy produkt napakowany technologią, który sprawdził się u mnie super.
Bardzo długo trzymają na baterii, dźwięk z kodekiem LDAC zadowoli wymagających, a innowacje takie jak Super Mic w etui czy transkrypcja notatek głosowych to coś, czego konkurencja po prostu nie ma. Jeśli szukacie słuchawek, które są czymś więcej niż tylko urządzeniem do odtwarzania muzyki i chcecie poczuć powiew nowoczesności, Ear (3) to propozycja zdecydowanie warta rozważenia. Nothing udowodniło, że wciąż można wymyślić coś nowego w świecie audio.

Co sądzisz o tych słuchawkach?




