Już jakiś czas temu na blogu mogliście czytać moją opinię na temat oświetlenia Philips Hue. Oczywiście tamtym zestawem byłem zachwycony i nadal jestem jak mam możliwość testowania czegokolwiek właśnie od tego producenta.
Ostatnio na testy otrzymałem lampę biurkową Philips Hue Beyond wraz z zestawem żarówek — o nich już mogliście wcześniej czytać. Szczerze mogę Wam powiedzieć, że zawsze, ale to zawsze chciałem, aby właśnie ta lampa stanęła u mnie w pokoju. Choćby to miały być tylko testy na jakiś określony czas. Podczas testów tak się przyzwyczaiłem do tej lampy i tak się w niej zakochałem, że z bólem serca muszą ją oddać — SERIO!
Jednak nie przedłużając, chciałbym Wam trochę opowiedzieć o tej lampie. Najważniejsze było dla mnie, czy dzięki tej lampie (i żarówką) dało się odprężyć i zrelaksować po całym dniu pracy i nie tylko. Dało się? Zaraz się będziecie mogli przekonać.
Philips Hue Beyond
Philips Hue Beyond to nie za duża lampa biurkowa, którą na pewno polubią osoby kochające minimalizm i nie tylko. Oczywiście zaliczam się do tej grupy, mimo iż nie mam w pokoju tak minimalistycznie, jakbym chciał, to jednak staram się do tego dążyć i jedną z rzeczy na mojej liście jest ta lampa. Na całe szczęście to ta lampa nie jest taka jak inne, czyli nie świeci jednym i ciągłym światłem. Dzięki mostkowi Hue i aplikacji na telefon Hue możemy swobodnie sterować tą lampą i jej barwami. Jednak powiedzieć Wam muszę, że tym razem pobawiłem się znacznie więcej aplikacją Hue na telefonie i wykonałem ciekawe rutyny dla samej lampy, jak i żarówek w pokoju.
Na samym początku zrobiłem, aby oświetlenie uruchamiało się względem zachodzącego światła — ta opcja działa świetnie! Później dodałem, aby oświetlenie automatycznie się przygaszało o danej godzinie i się wyłączało, kiedy standardowo już leże w łóżku i próbuję zasnąć. Naprawdę bardzo usprawniło to moje funkcjonowanie i nauczyło mnie rutyn, czyli np. od poniedziałku do czwartku szedłem spać o określonej godzinie. Na weekend, żeby można było trochę dłużej pooglądać filmy, czy seriale ustawiłem wszystko na późniejsze godziny. Strasznie przyzwyczaiłem się do tych rutyn i nie wiem jak teraz bez nich, będę mógł funkcjonować — czas chyba się postarać o kolejne urządzenia do testów lub samemu kupić takowy zestawy.
Oczywiście lampa i żarówki nie pomagały mi tylko przy rutynowych czynnościach. Kiedy miałem ochotę się zrelaksować, to na aplikacji włączałem światło do relaksowania się i uruchamiałem moją ulubioną playlistę na głośniku Bose. Kiedy jednak chciałem się odprężyć, przy jakimś filmie, czy nawet serialu to uruchamiałem na komputerze synchronizację żarówek z obrazem. Atmosfera, która wtedy się robi, jest naprawdę świetna i nie wiem jak innym, ale mnie się super ogląda przy takich efektach filmy akcji i nie tylko. Dopowiem jeszcze, że przy oświetleniu do relaksu świetnie pisało mnie się recenzje i inne wpisy. Nie czułem się w żaden sposób przytłoczony innymi rzeczami — byłem tylko ja i tekst.
Na sam koniec przed podsumowaniem chciałbym Wam jeszcze powiedzieć, że lampa i jej żarówka nie musi świecić tylko jednym kolorem na raz. Philips to świetnie wymyślił i podzielił żarówkę na część górną i dolną (nawet tak wyskakuje informacja w aplikacji). Dzięki temu rozwiązaniu możemy wykonać znacznie lepszą atmosferę w pokoju. Przynajmniej uruchomienie teraz zorzy polarnej z aplikacji Hue wygląda jeszcze bardziej spektakularnie niż przy samych żarówkach.
Podsumowując
Philips Hue Beyond nie jest aż taka tania, jakby się zdawało, ale też nie jest zbyt droga względem innych produktów tego producenta. Ja przyznać muszę, że byłem zafascynowany tą lampą i pomagała mi ona w codziennych czynnościach, oraz przy tworzeniu dobrych nawyków. Dlatego mogę tę lampę polecić każdemu i to bez wyjątków. Jeżeli macie tylko już jakikolwiek zestaw Philips Hue z mostkiem kontrolnym, to zakup tej lampy jest jeszcze prostszy, niż by się zdawało. Proces konfiguracji i ustawienia tego wszystkiego w aplikacji Hue jest momentalne i nie trzeba się z tym wszystkim bawić.
