Praca mobilna z 15-calowym Acerem – #MobilnyAcer

Witajcie! Tu znowu Adam z kolejnym wpisem z serii #MobilnyAcer. Mam nadzieję, że poprzedni wpis przypadł Wam do gustu, a jeżeli jeszcze nie zdążyliście go przeczytać, kliknijcie ten oto link: wpis.

Co nowego?

W ostatnim czasie wiele się działo. Pojechałem na opisywany w poprzednim przeze mnie poście trening. Na nim niestety rozchorowałem się i trafiłem do szpitala, a na końcu dowiedzieliśmy się, że mieliśmy kontakt z osobą zarażoną wirusem SARS-COV-2. Mimo tych wszystkich przeciwności losu zdołałem poradzić sobie z wyznaczonymi mi zadaniami i powoli znów wracam na właściwe tory. Piszę tego posta, będąc już u siebie, w Czeskiej Lipie. Przeszliśmy test na koronawirusa z negatywnym wynikiem. Uff, nie wyobrażacie sobie, jaki to był dla mnie stresujący czas. Nigdy tak się nie cieszyłem z oblanego testu 🙂

A wracając do treningu…

Leżąc w łóżku z 39-stopniową gorączką, jedyne co można zdziałać to wypsikać nos i wziąć leki. Wszystkie więc polecone mi zadania musiałem wykonywać zdalnie z mojego laptopa. Okazało się to jednak bardzo proste. „Taski” nie były na tyle trudne, więc zajmowały mi one może z dwie godziny pracy. Resztę czasu mogłem poświęcić na rekonwalescencję. Oczywiście szybkość pracy laptopa bardzo ułatwiła mi to zadanie, jak to mam w zwyczaju mówić: „Szybki Wordzik, pyk pyk, zrobione”. Głównie właśnie pracowałem w aplikacjach Microsoft Word oraz Power Point.

Do naszych zadań należała między innymi ewaluacja całego treningu. Jak myślicie, bawiłem się świetnie? Cóż, gdyby nie gorączka i niewyobrażalny ból gardła, chętnie pokusiłbym się o takie stwierdzenie. W końcu spędziłem urodziny w mieście, które kocham. Zdążyłem jednak za celebrować moją „dwójkę z przodu” i dostać prezenty. Eh, miłe złego początki.

Jakkolwiek bym tego nie ubarwił, ten czas nie minął mi przyjemnie, więc też moja ewaluacja brzmiała bardzo pesymistycznie. Jednak bardzo cieszę się z tego, że mogłem ją w ogóle napisać dzięki Acerowi. Również zabranie go do Pragi nie zajęło mi aż tyle miejsca, na ile bym się spodziewał.

Praca zdalna w Českiej Lípie

Teraz gdy jestem już w domu, muszę odbyć kwarantannę. Piszę tego posta, gdy jeszcze ona u mnie trwa. Podczas jej trwania, piszę artykuły, kolejne ewaluacje, planuję własne lekcje w szkole i wyznaczam sobie cele, jakie chcę osiągnąć jeszcze w tym roku. Więc spokojnie ludziska, Adam is back on the track! Jak na razie wszystko robię zdalnie, nie mogę sobie pozwolić na wychodzenie z domu (złamałbym prawo).

Mój Acer o tyle dobrze sprawdza się w pracy zdalnej, że jest wydajny i w miarę poręczny. Mogę go przez to zabrać w dowolne miejsce w mieszkaniu, nie tylko biurko, ale również balkon, salon, jadalnia, łóżko. W wolnych chwilach lubię też sobie na nim pograć bądź pooglądać seriale (moja ulubiona część dnia, bo kto nie lubi dobrze wypocząć).

Na ten wpis to tyle z mojej strony. Po ostatnim poście dostałem od części z Was dość pozytywny feedback, za co serdecznie dziękuję i cieszę się, że doceniacie moją pracę. Przede wszystkim chciałbym podziękować Tymkowi, dzięki któremu możecie czytać posty o tak fajnych sprzętach.

A teraz wybaczcie mi drodzy państwo. Idę zajadać się smażonym serem z frytkami i lodami z lentylkami na deser.

Do ponownego usłyszenia!